Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
  Drukuj

Re: Loty i przeloty
Autor Wiadomość
PostNapisane: 10 gru 2015, o 21:29 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Dubaj
To były kolejne wygrane przez Sebastiaan Światowe Igrzyska Lotnicze - teraz w Dubaju. http://www.sebastiankawa.pl/8771/jest-sukces-sa-straty/ - poczytajcie wszystkie wpisy Tomasza Kawy, który podobno zjadał kolejne krawaty podczas kolejnych konkurencji.
Czy my mamy jakiekolwiek wyczucie enargii całkowitej szybowca np poczas low pass długości 3km na wysokości 1m na poduszce powietrznej.
Pozdrawiam życząc wyobraźni przestrzennej podczas naszych lotów, Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 12 gru 2015, o 19:29 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
I po zawodach (JWGC Australia).
Mamy nad czym się zastanawiać - chociaż wiadomo, że łatwiej się "wymądrzać po" niż "przewidywać przed". Przed ostatnią konkurencją Mistrzostw Świata nasz zawodnik Mateusz tracił do podium 9 punktów. Tylko 9 punktów do trzeciego zawodnika z Niemiec. Pisałem już, że na poprzednich mistrzostwach w Australii inny nasz zawodnik poleciał jako zając i wprowadził Franciszka Kępkę na podium, który wygrał ostatnia konkurencję. Teraz się nie udało i Mateusz stracił do Niemca w ostatniej konkurencji 7 punktów i przegrał podium o 16 punktów. No może 17, żeby go wyprzedzić , ale różnica jest faktycznie niewielka. Wystarczyło być drugim w tej konkurencji (miejsca Mateusza w kolejnych konkurencjach: 1, 11, 13, 10, 1, 14, 12, 10, 1, 10) - trzy razy był pierwszy. http://www.soaringspot.com/en_gb/jwgc20 ... 2-12/total .
Dlatego ja nie lubię zawodów, gdzie trzeba kalkulować z wyrachowaniem, jak tu przeciwnika wykosić. A zwyciężył Australijcyk niejaki Scutter, który od czterech lat trenował w Polsce (w Lubinie), u nas zrobił przelot 750km, a na swoim terenie nie popełnił błędu i prowadził przez wiele konkurencji aż do szczęśliwego dla niego zwycięstwa (miejsca w kolejnych konkurencjach: 13, 4, 2, 6, 4, 2, 1, 3, 4, 22) - tylko raz był pierwszy, ale latał równiej. Od 5 konkurencji był już na czele stawki. W ostatniej konkurencji lider leciał zachowawczo. Gratulacje za taktykę.
Pozdrawiam Wacek
ps. podobno najlepsza taktyka to objąć prowadzenie na starcie i nie oddać go aż do mety


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 13 maja 2016, o 00:32 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Przelot w parze
wykonany w dobrej współpracy dwóch porównywalnie dobrych zawodników jest gwarancją sukcesu. Współpraca na przelocie nie zawsze oznacza lot "skrzydło w skrzydło", ale nawet chwilami poza zasięgiem wzroku. Natomiast w łączności radiowej - koniecznie. Treść informacji musi być przed lotem uzgodniona pomiędzy pilotami, bo niedomówienia, jakieś nieuzgodnione sugestie mogą być opacznie zrozumiane i wprowadzają w błąd kolegę. No i nie ma czasu na obszerne opisy taktyki i warunków przez radio. Nadto zwykle jeden z pilotów jest bardziej doświadczony, albo kiedy indziej zdarza się, że leci jako przewodnik po trasie, mając np. lepszy szybowiec.
Porównajmy dwa zapisy (co prawda różne- bo tylko takie znalazłem) lotów wykonanych z Leszna 11 maja przez naszych kadrowiczów. Obserwowałem na sat24.pl rozwój szlaków na tej trasie i wiem, że trasa dobrana była idealnie. Przygotowanie meteo i nawigacyjne wzorowe. Jeden leciał na LS6 (zresztą trenował na nim od kwietnia w Prievidzy, Klix i Lesznie) http://www.crosscountry.aero/flight/view/8749. Drugi leciał na ASG29 http://www.onlinecontest.org/olc-2.0/gl ... 1595662484.
Widać, że krążyli tylko z rzadka w najsilniejszych noszeniach. Na ostatnim zawrocie obaj mieli małe dołowanie, gdzieś koło Rawicza, ale na dolocie do Leszna nie stracili wiele na prędkości. Wyniki mówią za siebie : pierwszy 459km z prędkością 141km/h, a drugi 482km z prędkością 138km/h. Fakt, że pierwszy przeciął linię startu na niecałych 2000m, a drugi nieco ponad 1500m. Mając w pamięci szlaki z sat24.pl mogłem sobie wyobrazić taktykę przelotu bez krążenia. Szkoda, że nie znamy zakresu współpracy w powietrzu. Często piloci wybierają jakąś tajemną czętotliwość, aby nikt ich nie podsłuchiwał oraz aby oni nie przeszkadzali innym. Naśladowanie bardzo wskazane. Pozdrawiam Wacek

ps. mistrzowie wiedzą jednak, że dobranie dwóch dobrze współpracujących pilotów jest trudne. Bo albo jeden będzie przewodnikiem, a drugi tylko "wagonikiem" albo skryta rywalizacja wprowadzi nieporozumienia i brak zaufania podczas lotu. Potrzebna jest nawet zgodność charakterów i chęć współpracy popartą argumentam bieżącej korzyści. A przecież kiedyś na mistrzostwach świata regułą były polskie pary szybowników wystawiane w każdej klasie. Lot z przewodnikiem obserwujemy ostatnio na zawodach, dzięki czemu Polacy zajmują grupowo czołowe pozycje, a młodzi zdobywają spektakularne doświadczenie zawodnicze.


Ostatnio edytowano 23 sie 2016, o 10:18 przez wacław kokot, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 24 cze 2016, o 22:34 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Zawzięty na 1000km
To, że ja jestem zawzięty na 1000km, którego wciąż nie zrobiłem - to wiem. Ale jest pilot w Olsztynie, którego zawziętość raz widziałem, a który zrobił już kilka przelotów ponad 1000km. Oto podsumowanie bieżącego roku. http://www.onlinecontest.org/olc-2.0/gl ... lc&pi=5985
Mamy tutaj dwa przeloty ponad 1000km w tym roku. Prędkość przelotowa ponad 100km/h wymaga jednak silnej termiki przez ponad 9,5 godziny. No i szybowca klasy ASG29.
W zeszłym roku Bogdan zrobił 1000km z Olsztyna za Lubin i z powrotem. Dlaczego o tym piszę? Bo żeby porównać się z jego przelotem 1000km wystarczy go podzielić przez 2 !? i mamy diament 500km, a to już jest w naszych możliwościach.
Pozdrawiam, Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 16 sie 2016, o 22:07 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
kolejne 750 km
Gdyby ktoś z Was chciał wybrać się na przelot ponad 750 km to warto naśladować mistrzów. Za wzór może posłużyć taki zapis : http://www.onlinecontest.org/olc-2.0/gl ... 1082290547 - 775 km z prędkością 118 km/h
Trzeba wyznaczyć trasę - 4 odcinki (3PZ) koniecznie w osi wiatru po ok.190km każdy i czatować na pogodę.
Bo pogoda jest najważniejsza ! Co prawda dobry szybowiec i dobry pilot też są ważni, ale bez dobrej pogody szlakowej - nic z tego nie wyjdzie. Zauważcie, jak trasa szybowca kluczyła prawdopodobnie pod szlakami. Bez krążenia, ale z myszkowaniem w poszukiwaniu nawet słabych noszeń szlakowych.
Pozdrawiam Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 17 sie 2016, o 08:22 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Znowu bez mapy
Trasę do Ostrowa znam na tyle, że lecę bez lusterka, mapy, loggera i akumulatora. Wszystko to oddałem na starcie juniorom, którzy zawsze czegoś zapomną.
Ostatnio miałem okazję zmierzyć się z porywistymi szlakami na krótkiej trasie Leszno - Kalisz - Leszno. Z wiatrem wyszło 110 km/h na Jstd3 bez wody, ale pod wiatr - dwa razy wolniej (licząc lot poziomy- bo doleciałem na 1300m). To był bardzo pouczający lot, w którym szlaki pokazały całkiem nieznane mi oblicze. Otóż stary szlak dawał cień na ziemi i na granicy tego cienia i ostrego słońca - nosiło z prostej. To zjawisko działało jak kontrast terenowy i podsycało pracę starego szlaku nawet poniżej połowy jego wysokości. Konieczne jest prawie prostopadłe położenie starego szlaku do silnych promieni słonecznych, więc sytuacja występuje w południe przy wiatrach W/E i zmienia się różnych porach dnia. A szlaki miały po 30km długości. No i sprawdziła się nauka, że pojedyncze stare chmury nie noszą, a odległości do następnej obiecującej chmury były poza zasięgiem! Trzeba wybierać młode, chociaż postrzępione, rosnące i/albo duże z równą ciemną podstawą. Poza tym były chmury noszące po zawietrznej, ale regułą było - od słońca. Niestety chmury były zdradliwe, bardzo postrzępione wiatrem i między chmurami występowały porwane liczne kłaki tłumiące naświetlenie. Można jednak było odróżnić duże i pracujące chmury od starych już wygasłych. Tym razem trasa południowa przez Milicz do Ostrowa nie pracowała. Cały szlak chmur był pierzasty i z daleka odstraszał. Na tym stracił Pirat, który lecąc przez Milicz spadł w Michałkowie. Za to trasa przez Gostyń była czynna. No i przy silnym wietrze nie wolno dać się zepchnąć poniżej połowy podstaw, a rowery muszą dokręcać do podstaw przed przeskokiem pod wiatr. Ostatnia nauka, że gdy niebo kituje wbrew prognozom, wieczorem może się wypogodzić i umożliwić powrót do domu, jeżeli nie był przewidziany deszcz
Pozdrawiam, Wacek


Ostatnio edytowano 23 sie 2016, o 09:56 przez wacław kokot, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 23 sie 2016, o 11:50 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
DCP Leszno-Rzepin
Trasa była wyznaczona na zachód. Cumulusy były płaskie i postrzępione i nie obiecywały łatwych i silnych noszeń. Mając słaby samolot i silny boczny wiatr - spuściłem całą wodę z długala przed startem. Dzięki temu wyczepiłem się na 500m i z trudem, ale dociągnąłem do małego akwarium. To oprócz uniknięcia cyrkla przy starcie -tyle zalet ze spuszczonej wody. Noszenia okazały się rzadkie, zdradliwe ale jak już były to ponad 3m/s. Teraz brakowało wody w skrzydłach. Odległości między dużymi noszeniami były po 20km i więcej, a pułap 1800m wieczorem do 2150m. Pomiędzy nimi były kłaki i duszenia, a noszenia nikłe i poszarpane- nie do wykorzystania. I tak udawało się sprawnie przeskakiwać do kolejnych chmur z których co piąta porządnie nosiła, a inne tylko dawały złudzenia i zabierały czas. Warto było mieć zapas wysokości do skoku do kolejnej zwodniczej chmury. Na wysokim pułapie kierowałem się tylko wyglądem chmury. Lasów było tyle, że nie umiałem powiązać chmury z lasem. Natomiast na dolocie- już nisko właśnie nad lasem wpadłem na 4m/s. Co ciekawe niektórzy piloci rowerów twierdzili, że dzisiaj chmury nie nosiły, tylko między chmurami. Przypuszczam, że takie wrażenie mogli mieć lecąc nisko przy mocno pochylonych kominach. One mogły być przypisane do odległej chmury z podstawą 2000m. Albo były to nowe bąble jeszcze zanim doszły do poziomu kodensacji. Zresztą wszyscy lecieli niżej ode mnie, albo ja leciałem asekuracyjnie wysoko. Ze zdumieniem oglądałem Piraty nie dokręcające do sufitu i lecące na przeskoki ponad 15km, a czasem 20km. Żywotność chmur była w normie, tj. długalem mogłem zdążyć do odległej pracującej chmury. Niektóre rowery lądowały koło Przylepu. Szlaki najwyżej po trzy chmury, więc nikłe.
Pozdrawiam Wacek


Załączniki:
Komentarz: nie wiadomo, czy omijać kłaki czy lecieć pod nimi, bo raz duszą raz podtrzymują
kłaki dużo kłaków.JPG
kłaki dużo kłaków.JPG [ 220.99 KiB | Przeglądane 22809 razy ]
Komentarz: przez 20km tylko dusiło
długie przeskoki.JPG
długie przeskoki.JPG [ 180.44 KiB | Przeglądane 22809 razy ]
Komentarz: posąg po remoncie
Świebodzin.JPG
Świebodzin.JPG [ 264.03 KiB | Przeglądane 22809 razy ]
Komentarz: strefa nieaktywna do 17tej
nad Babimostem.JPG
nad Babimostem.JPG [ 215.1 KiB | Przeglądane 22809 razy ]
Komentarz: dolot
Wolsztyn.JPG
Wolsztyn.JPG [ 209.58 KiB | Przeglądane 22809 razy ]
Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 16 maja 2017, o 18:52 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Oto z jaką determinacją trzeba próbować odlecieć z Elbląga. Relacja AWiatora:
"W niedzielę udało mi się doczekać kolejki do startu, trochę późno bo przed trzecią.
Na trasę odpaliłem dopiero 15:30 tak ciężko było się wygrzebać z Elbląga, w powietrzu padła mi komórka i nie mogłem dostać się do papierowej mapy,
która zniknęła gdzieś podczas wyczepienia, kiedy to wszystkie graty z kabiny zobaczyłem na owiewce, po nieco zbyt gwałtownym oddaniu drążka.
Mimo to obleciałem Jeziorak, odwiedziłem Ostródę i Iławę im dalej od Elbląga tym termika lepsza.
Lasy wzdłuż Jezioraka nosiły jak diabli, pod rozległymi chmurami non stop metr do góry, a jak się zabawić i poszukać to na wariometrze chwilami brakowało skali. Nad Iławą podjąłem decyzję, że do domu nie wracam i próbuję się przebić do lisich.
Nie wiedziałem która jest godzina, ale czułem że już późno i trzeba zacząć się śpieszyć bo termika gaśnie.
Ruszyłem na zachód na spotkanie Wisły wypatrując nerwowo Kwidzyna i Grudziądza. Chmurki układały się bardziej na południowy zachód,
ale ja wybrałem bardzo oddalonego samotnego cumulusa, który wisiał mniej więcej na kierunku, kiedy do niego dopadłem zaczął się rozpadać.
Pozostał mi jedynie ślizg na wcześniej obranym kierunku, w powietrzu blacha nic nie kopie nawet nad małymi lasami, do tego leciałem przecież na zachód do przodu nic nie widać, podniosło się jakieś zamglenie, które zamazało horyzont i nie mogłem wypatrzyć miast, w ostatniej chwili po prawej dostrzegłem kominy prawdopodobnie Kwidzyna, i wydaje mi się, że gdzieś na horyzoncie połyskiwała miejscami Wisła, ale pewności nie miałem. Zrobiło się bardzo nisko, więc wybrałem pole na skraju lasu wzdłuż drogi. Próbowałem jeszcze nad lasem coś wykręcić, ale wystarczyło tylko na nieco dłuższe utrzymanie się w powietrzu, ponieważ nie było widoków na realne wznoszenie, a z tej wysokości nie mogłem zorientować się nawet w jakim kierunku jest lotnisko więc pozostała mi jedynie przymiarka do mojego pola. Wykonałem dwa esy na skraju lasu, krótka prosta, po minięciu drutów bardziej stromo, mimowolnie trochę za bardzo rozpędziłem szybowiec, wyrównanie, krótki lot na małej wysokości i wiedziałem już że będzie dobrze, przyziemienie i dość długi dobieg ponieważ zamknąłem hamulce aby pojechać dalej, szybowiec zatrzymał się na wzniesieniu, był doskonale widoczny z drogi, połyskiwał w blasku zachodzącego słońca kiedy szedłem do gospodarza z telefonem, ładowarką oraz mapą, którą znalazłem po wylądowaniu na siedzeniu. Ustaliłem, że droga to trasa Kwidzyn - Grudziądz, miejscowość Gardeja jakieś 10 - 15 km do Lisich. Zawiadomiłem kogo trzeba, że wszystko gra. W między czasie we wsi podniósł się szum, i któryś z tubylców powiadomił Lisie, o awaryjnym lądowaniu samolotu. Przyszedł do mnie bo kazali mu sprawdzić czy pilot nie potrzebuje pomocy. Ustaliłem, że mogą mi pożyczyć wózek, ale nie ma komu jechać bo ich szybowce wszystkie wróciły z trasy, a oni już imprezują. Prosiłem żeby zawiadomili Wacka Kokota, który przyjechał do nich motocyklem, ale jakoś się nie złożyło i Ciebie tam nie odszukali, więc zorganizowałem ekipę ratunkową z Elbląga, przyjechała Krysia, mój ojciec Tadeusz, oraz niezawodny w takich sytuacjach Czesław Karczewski. Do domu zjechałem grubo po północy, ale zdecydowanie warto było przeżyć taką przygodę i doświadczyć pierwszego lądowania w polu. Reakcje miejscowych, to temat na kolejne długie opowiadanie, dość powiedzieć, że pytanie - " I co, zabrakło wiatru?" słyszałem chyba z 10 razy. W końcu nie wytrzymałem nerwowo i wygłosiłem prelekcję, patrzyli na mnie jak na wariata:) pozdrawiam, Andrzej".
Zazdroszczę godnej naśladowania zawziętości - Wacek.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 2 sie 2018, o 22:14 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Trzy doloty.
Bardzo podobne, bo w silnym zamgleniu, w sąsiedztwie opadów deszczu, rozmyjcach i widzialności do 15km z pokryciem 7/8.
Pierwszy mój przelot od 4 lat - z Elbląga do Lisich. Nie miał dużych szans, ale wyszedł. Pułap 1100m i utrata na 20 kilometrowych przeskokach 600m. Wszędzie dookoła rozmyte kłaki i niskie zamglenia pod cirrusem. Na szczęście wiatr był w plecy. Dolot z przed Kwidzyna 30km i do samych Lisich wario tylko bezradnie jęczał i nawet raz nie zagdakał. Na 350m spokojnie w krąg i do lądowania.
Drugi dolot- kilka dni później z Lisich do Torunia, uciekałem przed zapowiedzianą burzą znad Borów. Też nie miał wielkich szans. Tak, że dwa razy zmieniałem w lusterku - powrót do Lisich i na dolot do Torunia. W końcu trafiło mi się noszenie w zamgleniu - bez podstawy do 1700m. Widzialność ziemi ograniczona i dookoła chmurki poniżej mnie. Do celu 37km, 45 st w prawo i tam ciemna ściana, a widzialność 10km i mniej. Ściana mgieł i cienia z prawej - słońce z lewej daje cumulusy na Włocławek. Aby nie wejść zupełne w mgłę - omijałem centrum zamglenia (które trudno nazwać chmurą) na 180 km/h traciłem wysokość aby nie wejść w niskie chmury, ale jeszcze dalej odlatując od kierunku na Toruń. Zejście od trasy wyniosło 20km (przy trasie 58km). Gdy wyszedłem z kierunku Włocławka na prostą wpadłem w opad deszczu, ale w nim nosiło 1,5m/s. Skrzydła zostały umyte z much i wpadłem w duszenie. Lusterko nadal pokazywało 210m zapasu (plus 150 żelaznej rezerwy). Dopiero teraz dostrzegłem węzeł na A1 Lubicz Dolny i most na Wiśle. Przede mną Toruń i drugi opad deszczu, a za nim lotnisko. Czujnie pilnowałem prędkości 105km/h i ruchy maski na tle miasta i później lotniska EPTO. Dolot 37 km bez noszeń i widzialności -ale z kolegą GPSem, który podpowiadał taktykę.
Trzeci dolot - to dzisiaj. Na trasie z Lisich do Olsztyna. Uciekałem przed ulewnym deszczem, bo na wschód było ładnie. Cóż z tego, gdy od północy na trasę wchodziła zbita masa chmur frontowych i odcinała Olsztyn. Już od Iławy musiałem uciekać na południe od Ostródy i nawet brałem pod uwagę dolot do Płocka.
Ale nie - na 550m oczywiście na skraju cienia i słońca złapałem noszenie - w niczym- i odbiłem się od ziemi. Teraz z 1400m przez Olsztynek i Gryźliny dolot pod wiatr 14km/h - 27km w większości w masełku i tylko przez klika minut postraszyło i dusiło 2,5m/s. Z tego powodu miałem wariant awaryjny - powrotu z wiatrem do znajomych Gryźlin, gdyż bliżej Dajtek nie ma już pola do lądowania. No może tylko do wodowania jest jezioro Wulpińskie.
Ale dolot wyszedł i już nad miastem z wysokości kręgu złapałem noszenie i polatałem jeszcze 15 minut podziwiając Olsztyn. Od północy i zachodu zapanowała totalna kicha. Znad Mrągowa odezwał się pilot miejscowego Jantara "czy lotnisko jest wolne, gdyż widzę tylko ciemną ścianę".

Wszystkie trzy doloty wyszły mi w ostatniej chwili, gdyż po 15-20 minutach "dolotowe okienko pogodowe" zostało zamknięte. Różnica z dolotami na konkurencji jest taka, że na zawodach przeważnie jest jeszcze termika i można się podratować (no chyba, że ktoś marudził do zachodu Słońca na trasie). Tutaj nie było na dolocie nic, tylko opadanie. Końcówka dolotu zawsze jest w parterze i wymaga czujności i sprytu oraz znajomości pofałdowania terenu oraz asekuracyjnego poszukiwania ew. pól do lądowania. Do tego niezbędna jest znajomość kierunku i siły wiatru dolnego (obserwuję dymy i trawers maski po horyzoncie) oraz wzniesień dających namiastkę żagla.
Do tych trzech dolotów dołączam przebazowanie Jantara z Olsztyna do Lisich (107km), ale to było łatwe. Jedyny warunek, to wystartować na pierwszych kłakach aby lecąc pod wiatr na przeciw rozwijających się chmur deszczowych - zdążyć do Lisich przed nadchodzącymi opadami. Miałem po drodze coraz większe chmury i pod słońce trudno było je oceniać, zwłaszcza, że omijając lukę- wybrałem trasę północną - przez Zalewo -dookoła Jezioraka. Nie udało się unikać starych chmur, które już nie noszą na małej wysokości. Zaliczenie trzech takich chmur pod rząd gwarantuje lądowanie w polu. Oczywiście, gdy ktoś nie użyje "ze spokojem pilota" wszystkich znanych sposobów poszukiwania ognisk nawet już przykrytych cieniem oraz wskaźników (ptaki i kontrasty). Taktykę trzeba mieć w głowie i podejmować szybkie i trafne decyzje.
Pozdrawiam życząc udanych dolotów Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 12 sie 2018, o 18:33 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Stracony trening.
Na wykładach z taktyki przelotowej na Żarze, Sebastian namawiał, żeby jak najwięcej latać. Ażeby to zrobić trzeba być na starcie z szybowcem i TAM oczekiwać na poprawę złej pogody. Ważne, żeby dzień wcześniej dopilnować, aby twój szybowiec stał przy drzwiach hangaru i byś nie miał problemów z wyhangarowaniem w dwie osoby. Bo w małych aeroklubach często trudno znaleźć człowiek do skrzydła, a co dopiero do wyhangarowania sprzętu. No i holownik musi być umówiony, a holówka sprawna (a nie czekająca na czynności obsługowe).
Prognozy potrafią się bardzo pomylić i gdy wyjeżdżasz z lotniska, nad głową jest "raj szybowcowy" - nie do wykorzystania, gdyż holownik schował samolot i poszedł do domu - miałem tak już w tym roku. A wczoraj - chciałem przebazować Jantara z Lisich i oddać w Elblągu. Następnego dnia prognozy były jeszcze gorsze. Wystartowałem w niepewnych warunkach z nadzieją doczłapania się z wiatrem te 80 km. W prognozie było 2-godzinne okienko pogodowe przemieszczające się znad Borów w kierunku celu. Za mną następowała kolejna ściana mgieł i pełne pokrycie. Chmury, a właściwie kłaki bez podstaw układały się coraz niżej. Pomimo, że długo czekałem za Kwidzynem - noszenia nie chciały się podnieść. Połowa trasy -40km od celu przypadała na środku Jez. Dzierzgoń. Stąd, nad Żuławami bąble sięgały tylko poziomu 800m dalej 700 i 500. Po ukazaniu się frędzla, który nieco rósł gnałem do niego, ale tylko na końcówkę jego żywota, która dawała przez chwilę 0,4 - 0,6 m/s. Zysk wysokości był 120m, 70m, a potem cieszyłem się nawet z 45m (WinPilot ma taką dokładność). Sztuką było natychmiast zakończyć krążenie, gdy wyczułem zanik noszeń, aby nie stracić cennych 20m wysokości na zbędne kółko. Ostatni kłak rozpadł się 11km od celu na wysokości 640m skąd natychmiast ruszyłem na dolot z zapasem 180m.
Tylko że na kursie miałem całe Jez. Drużno z jego bagnami, które mogło podusić. Ponadto korzystny wiatr południowy zniknął, a ruchy maski pokazały silny wiatr wschodni, który tylko przeszkadzał. Na szczęście pojawiło się na krótko małe podtrzymanie i uratowało mi 100m zapasu, który dalej topniał. Z 5-go kilometra już wiedziałem, że dolecę do kręgu i zameldowałem "AF do trzeciego". W takich warunkach parterowych, nad kawałkami łąk poprzecinanch elektrycznymi pastuchami trzeba znać i ufać w możliwości sprzętu i mieć chłodną głowę do kombinacji w zanikających podrygach termiki na małej wysokości. Tutaj powrót pod wiatr do jakiegoś noszenia był wskazany, aby tylko utrzymać się w powietrzu do ukazania się kolejnego kłaka w kierunku przelotu. Powrót do Lisich już dawno był niemożliwy i pozostawało mi tylko brać pod uwagę wodowanie przy plaży w Elblągu, aby uniknąć przyziemienia w ogródkach działkowych. Lądowanie w marchewce i czarnych porzeczkach nie jest wskazane.
A co do straconego treningu- to okazało się, że mogłem spokojnie sobie polatać nad Lisimi, bo następnego dnia wbrew prognozom - cały dzień był przelotowy na trasie Bory - Mrągowo, z wieczornym wysokim dolotem do Elbląga nawet pod silny wiatr. Takiego "raju przelotowego" już dawno nie widziałem - wysokie i ciemne podstawy po horyzont. Niestety 25 km od Elbląga na południe - czyli dolot owszem, ale dla startujących z Elbląga- nieosiągalne. Pozdrawiam Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 31 gru 2018, o 18:17 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Trójki, gdzie są trójki?
W upalne dni końca lipca jestem w Lisich i uczę się latać po Borach w warunkach upalnych. Mam do dyspozycji Jantara AF i całą zgraję zawodników, którzy latają na RZS Klub A i B.
Ich logi igc można analizować spokojnie po dniu lotnym, gdy mam jeszcze w oczach chmury które mijałem. I otóż w tej masie upalnego powietrza nad Borami można latać po prostej z dużymi prędkościami i przeciążeniami. Najpierw rano pojawiają się nieliczne kłaki bez podstaw na 800m. Potem nad Borami wystrzeliwują chude wieżyce cumulusów, tak do 4000m. Niestety, liczne kłaki pomiędzy nimi dają złudne nadzieje, że coś noszą. Wieżyce, które już wystrzeliły są już wypalone. No może jakiś meterek w różnych miejscach pulsuje. Ważny jest dopiero trzeci rzut chmur, które rosną olbrzymie i prawie zlewają się podstawami. I to jest początek ostrej jazdy. Kto wytrzymał do tej pory może gnać wysoko po prostej do końca Borów i z powrotem, przy wahającej się wysokości o 300-400 metrów. Tutaj wykręcenie prędkości 105 km/h na konkurencji daje miejsce w środku stawki zawodników.
Krążenie często nie ma sensu, bo po zakrążeniu noszenie znika, ale wyrwania tak. To takie zaproszenie do jazdy na wprost po 150km/h. Pod dużą chmurą (nad Borami) wyrwałem stromo w trójce i pilnowałem prędkości 80km/h. W tej sytuacji Jantar miał cały czas zadarty nos i przez całą chmurę zyskałem 250m z prostej. Trójki są trudne do znalezienia, gdyż takie niewidzialne trąbki powietrzne są w różnych miejscach pod każdą chmurą i prawdopodobnie pokrzywione jak prawdziwe trąby (kto widział ten wie). Krążenie ma sens tylko na żyletę w centrum, czyli ponad 45st. Najlepiej lecieć wysoko, gdyż pod podstawą są najszersze. Nisko jest już kłopot i myszkowanie samotnie metodą koniczynki lub spirali - jest czasochłonne i niestety często nieskuteczne. Wtedy trzeba szukać młodych prądów, patrzeć na kontrasty, ogniska termiczne oświetlone ostrym słońcem i kierunek wiatru. Największe chmury jednak żyją zdecydowanie dłużej, a na niskiej wysokości ciągną głównie na granicy cienia i słońca. Zdecydowane trójki trudno jest znaleźć, ale trzeba mieć oko na wszystko, czyli ptaki, dymy, ruszające się kłaki zamglenia. Kilka razy po żmudnych poszukiwaniach ulokowałem się w marnej dwójce, a gdy ruszyłem to 200m z przodu stało 3,5m/s.
Takich rzeczy "termika instruktorska" nie przewiduje !? No chyba, że nad Borami.
Pozdrawiam Wacek
ps. a właśnie wczoraj ścigałem się z miejscowym Puchaczem i nie dał się za bardzo zgubić. Fakt, że leciał 180km/h już na dolot przez Wisłę, a ja kluczyłem, jednak to Puchacz. Musiałem pognać 200, żeby sobie nie myślał.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 2 maja 2019, o 09:26 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Latamy na Flajówce
Zaliczamy z Bartkiem pierwsze w tym roku loty na silnej termice. W grupie szybowców trzeba podglądać jak radzą sobie inni i poprawiać wyniki. Pierwszy dzień lotny z bardzo silnym wiatrem północnym to bezchmurna "blacha". Nikt nie spodziewał się noszeń po 2,5m/s do 2000m, a były. W tych warunkach stożek dolotowy miał promień ponad 50km, a powrót z wiatrem jeszcze więcej. Przelot po trasie w pojedynkę był ryzykowny i dobrze współpracujące peletony dawały szanse dokończenia trasy. Rozkład obszarów noszeń był niejednorodny i na bezchmurnej można się szybko uziemić. Ryzykanci opierali swoją taktykę na "statystyce po kresce", t.zn. z 2000m lecąc po kresce musisz trafić w komin, albo komin ciebie trafi. I to działało, jednak zejście do 500m przy porywistym wietrze to duże ryzyko. (zwycięzca na Juniorze odbił się od ziemi z 290m koło Iławy i doleciał pierwszy).
Drugi dzień przelotowy - to trasa wyłożona na Bory pod nadchodzący Cirrus i pełne pokrycie. Patrzyliśmy na nadciągający Cirrus z pokryciem jak na nieszczęście. Nie ma mądrego, który z prognozy przewidzi, że pod pełnym pokryciem będą silne noszenia i do 1800-2000m - chyba, że jasnowidz. Dopiero rekonesans trasy pokazał, że da się latać i zwiadowcy prawie po zaliczeniu pierwszego punktu - wrócili na start lotny z dobrą wiadomością, że można lecieć, bo o dziwo bardzo dobrze nosi pod pokryciem. Ziemia nagrzana porannym silnym Słońcem i zimne powietrze (chwiejna masa) pod pełnym pokryciem to "termika naniesiona" I tak zawodnicy oblecieli trasę 164km w 114km/h (http://www.crosscountry.aero/flight/view/21450), a Junior 105km - 79km/h czyli można było. Udało mi się polatać do wieczora ok. 2 godziny zupełnie bez Słońca i pod pofalowanym Altostratusem były noszenia śr. 1,5-1,7 m/s do 1800m, a przeważnie do 1600m. Czy możliwy jest planowy przelot w tych warunkach, czyli pod pełnym pokryciem? - chyba nikt nie planował takiej zabawy - a można. Flajówka to dobry trening dla nowicjuszy i pokazy latania Kadry powracającej z Nitry. https://dlapilota.pl/wiadomosci/dlapilo ... a-cup-2019
Trzeci dzień przelotowy - rozbójnik t.zn. 5 szybowców w polu. To dzielni zawodnicy gnali pod chmury deszczowe nie bacząc na pewne "polowanie". Prognoza TopMeteo była zachwycająca, poranny widok nieba przerażający, a latanie rewelacyjne tylko nie to po trasie. Sztuką było ominąć wszystkie chmury deszczowe, które jak szachownica pokryły całe Bory i przemieszczały się nad Lisie. Ruchem konika szachowego omijałem 4 takie olbrzymie chmury lejące deszczem, za którymi ciągną się obszary atermiczne, schłodzone deszczem. Udał mi się długi przeskok pomiędzy dwa deszcze spod Świecia wzdłuż Wisły aż do Nowego, oświetlonego silnym słońcem. Najważniejszy jest dobrze wybrany moment rozpoczęcia przeskoku.
Pozdrawiam życząc szybkich przelotów z dobrą taktyką.
Czwarty dzień to kibicowanie trzem mistrzom wysłanym w bój. Pozostałe szybowce grzecznie wylądowały na lotnisku i słuchaliśmy w eterze współpracy dwóch zawodników (Brawo BI i Promyk QQ) latajacych po trasie poza naszym zasięgiem. Po prostu oni pierwsi odeszli poza zakitowane lotnisko, a powrót znad Borów mieli zapewniony. I oblecieli trasę, brawo. Za nimi wylądował Mosquito, również po zaliczeniu trasy.
Ostatni dzień odpuściłem aby w niedzielę wrócić do Elbląga i zdążyć przed bryzą. Bo w niedzielę wojsko przepuszcza cywilów przez MATZ. Bryza była łaskawa i nie rozwinęłą się poza zasięg Jantara tj. ostatni Cu stał 18km od lotniska na 1100m, a więc z zapasem 400m nawet pod silny i porywisty wiatr bryzowy. Ale przeważnie jest inaczej i silna bryza odcina daleki dolot po południu. Wtedy warto wylądować na upatrzonym wcześniej polu jak najbliżej lotniska, bo koszty i czas ściągania są do przyjęcia.
Za to straciłem bombowe warunki przelotowe na Borach. Zawodnicy z Kadry pokazali znowu klasę : http://www.szybowce.com/operacja-szeged ... orow-2019/. Wacek
ps. Po analizie doszliśmy do wniosku, że dzisiaj nawet Junior doleciałby do lotniska, ale trzeba dolecieć do skraju bryzy i wybrać odpowiedni moment na "rzut na taśmę", i poczekać w strefie wojskowej- za ich radiową zgodą. Przy czym trzeba być gotowym na lądowanie na wybranym wcześniej polu przy drodze.
Dla ciekawskich - wyniki z Nitry https://www.soaringspot.com/en_gb/pribi ... 19/results
Diana 3 (z czeskim wkładem) w rękach Sebastiana - pokazuje klasę.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 1 gru 2020, o 02:00 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Co można w ATZcie?
Nasz ATZ jest mocno ograniczony obszarowo i termicznie. Stożek dolotowy wystaje daleko poza ATZ we wszystkie strony. Chociaż zasięg w stożku dolotowym konkretnego szybowca zależy głównie od wysokości podstaw noszeń i siły wiatru to nawet w Elblągu można poćwiczyć extremalne sytuacje termiczne. Gdy zasięg nagle zmienia nadchodząca burza trzeba wiedzieć jak nie dać się zepchnąć poza zmienny stożek i ATZ. Od tego są prognozy nachodzenia frontów i zmiany prędkości wiatru. Miałem kilka razy niespodziewaną możliwość latania podczas nachodzenia frontu nad lotnisko. Raz, gdy wracałem pod nadchodzący front - w parterze na dolocie 40km w "masełku" bez noszeń. W tym czasie Puchacz zgłaszał 1600 m i noszenia po 1,5m/s. Nachodzący front od wschodu podnosił od ziemi wszystko co latało w pasie 20 km, nawet torebki foliowe. Drugim razem latałem Juniorem pomiędzy wieżycami chmur przewalających się przez lotnisko. Co chwila traciłem z oczu lotnisko, ale dałem radę kluczyć pomiędzy szarpanymi silnymi noszeniami. Innym razem w Lesznie jakiś prywatny ASW wystartował specjalnie pod front i miał noszenia po 10m/s do 2400m. Niestety uciekając do lotniska przed burzą wpadł w duszenia 15m/s i zwątpił, że doleci. Cały lot trwał 45 minut. Tak samo w Lisich jeden Pirat wracajac do lotniska napotkał silny wiatr burzowy i doskonałość rzeczywista wypadła 7- i to bez hamulców. Jednak doleciał z prostej i koledzy złapali skrzydła przed podmuchami szkwałowymi. To nie przelewki. Mnie udało się uciec do Torunia przed burzą, gdy na szczęście zrezygnowałem z pchania się w szkwały burzowe w ulewnym deszczu. Tak trzymać , pozdrawiam , Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 29 kwi 2021, o 22:07 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Sezon czas zacząć.
Pomimo pandemi szybowce są w powietrzu a piloci trenują, bo sezon zapowiada się bombowy nie tylko w górach. Chociaż to z Żaru w Tatry Niżne i Wysokie da się wykonac najlepsze loty. Wystarczy tylko aby dobry pilot miał Revelacyjny szybowiec : https://www.onlinecontest.org/olc-3.0/g ... 2021-04-28
A dzień wcześniej : https://www.onlinecontest.org/olc-3.0/g ... 2021-04-27
A 26 kwietnia : https://www.onlinecontest.org/olc-3.0/g ... 2021-04-26
Pięćsetki pękają już w kwietniu : https://www.onlinecontest.org/olc-3.0/g ... 2021-04-24
oraz
https://www.onlinecontest.org/olc-3.0/g ... 2021-04-25

Pozdrawiam Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 28 maja 2021, o 00:11 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Żółw pokazał pazury
To jest wyczyn - przelot 528km po ciekawych meblach. Z Częstochowy przez Busko, Łososinę, Szczawnicę, Przełom Dunajca, Bukowinę Tatrzańską, Biały i Czarny Dunajec, Babią Górę, Pilsko, Milówkę na Żar. Ale żeby z Żaru na dobrze znanej fali, po długich 1,5 godzinnych poszukiwaniach wykręcić dolot do Częstochowy trzeba mieć farta i dobry szybowiec. No i znajomości, żeby z powietrza przepuścili po prostej na zniżaniu przez strefy TMA dwóch dużych lotnisk.
https://www.onlinecontest.org/olc-3.0/g ... Id=8373937
Takiego lotu chyba nie da się zaplanować, ale powtórzyć warto próbować. Wynik budzi nie tylko szacunek ale i zazdrość ?? Warto analizować ten zapis aby nauczyć się tak latać :
https://onlinecontest.org/olc-3.0/glidi ... Id=8373937

Niestety na Jantarze - to prawie niemożliwe, chyba, że noszenia będą konkretne.
Pozdrawiam Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 6 cze 2021, o 22:12 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Na czym by tu latać na zawodach??
Kiedyś (za komuny) nie było problemu na zawodach. Były Jantary coraz lepsze: od SZD-41 do SZD-43 przez Długala SZD-42 i Brawo (tylko dwa: BI i BZ). Były w Lesznie Mistrzostwa Polski na monoptypie "Cobra15" i "długalach J2B". Dzisiaj patrząc na Mistrzostwa Polski 2021 w Lisich mamy pogląd, że monotypem powinien być ASG-29E, bo: https://www.soaringspot.com/en_gb/46in- ... 6-11/total
pokazuje, że nawet afrykańskie JS1 i JS3 są w mniejszości. A mieliśmy przecież dobrych konstruktorów, bardzo dobrego aerodynamika (Krzysztof Kubryński - który opracował również ASG29 i JS1 https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Kubry%C5%84ski) i producentów "laminatów", to nawet z pierwszymi węglówkami Diany Bogusława Beresia (https://pl.wikipedia.org/wiki/Bogumi%C5%82_Bere%C5%9B) zostaliśmy w tyle. Pieniądze za nowe szybowce poszły poza "polski obszar celny"- szkoda !? Dzisiaj w klasie Club A pierwszeństwo ma Mini-Nimbus, przed 40-letnimi Jantarami. Dobry szybowiec plus doskonały pilot dają zwycięstwo w zawodach. Sprawdziła się stara metoda latania na mistrzostwach świata - w parach dwóch dobrych pilotów na doskonałych szybowcach.
Dla mnie najważniejsza jest umyta i wypolerowana powierzchnia skrzydeł nawet Juniora i staruszka Jantara, aby wykorzystać noszenia i osiągnąć metę. Cieszmy się i szanujmy każdy szybowiec na którym latamy. To nasze skrzydła !!
Pozdrawiam Wacek
ps. pamiętam jak nasz mistrz Zbyszek Nieradka z Częstochowy pocieszał mnie w Lisich, że diament 506km zdobyty na Cobrze 15 jest jak 1000km na ASG-29 "PL". Zapamiętałem W.


Załączniki:
Komentarz: W Lisich VI 2021 Jedni na stojankach inni na dolocie
parking Lisie 2021.jpg
parking Lisie 2021.jpg [ 1.02 MiB | Przeglądane 13070 razy ]
Komentarz: Warunki dla jednych wyśmienite, dla innych za trudne
Jedziemy po szybowiec.jpg
Jedziemy po szybowiec.jpg [ 1.06 MiB | Przeglądane 13070 razy ]
Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 6 sie 2021, o 11:15 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Czas do domu
Pogoda w Lisich i tak była łaskawa jak na obecnie burzliwy okres, a konkurencje szybkie.
Jak wycisnąć dobrą prędkość? Jak mówił Jamajka nie wystarczy umieć wyszukać najsilniejsze noszenie, trzeba też umieć unikać duszeń. Na trasie latał wzdłuż nasłonecznionych krawędzi lasów po zawietrznej. No i nie krążyć, nie krążyć. Krążenie to jest chwilowe wyzerowanie prędkości podróżnej. Kiedyś juniorzy na Mistrzostwach Polski zakładali się kto nie zakrąży ani razu. Tak było. Wtedy ścieżka przelotowa nie jest podobna do pily zębatej, a prędkość przelotowa znacznie wyższa. A więc zapamiętajmy, żeby nie krążyć.
No chyba, że jest już bardzo nisko, a jednak chcemy nocować w domu.
Do domu, czy mety, warto dolecieć o własnych siłach. Pozdrawiam Wacek


Załączniki:
Komentarz: Może za nisko , może pod wiatr ale serce rwie się w górę.
Niebiańskie warunki.jpg
Niebiańskie warunki.jpg [ 203.99 KiB | Przeglądane 12394 razy ]
Komentarz: Szczęśliwi na mecie mogą już oddać loga
Po konkurencji.jpg
Po konkurencji.jpg [ 287.02 KiB | Przeglądane 12394 razy ]
Komentarz: Kierunek Elbląg, 76km i miejsce w hangarze
Chmurki na Elbląg.jpg
Chmurki na Elbląg.jpg [ 221.3 KiB | Przeglądane 12394 razy ]
Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 16 sie 2021, o 15:46 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Do Płocka
Do Torunia lecę po pierniki, bo w chłodnym bagażniku Jantara czekolada się nie stopi. Do Płocka zagnała mnie dwa razy pogoda, gdy chciałem do Ostrowa, ale nie było przejścia.
Tak było teraz, gdy znad Rypina odpuściłem dobre warunki na Olsztyn i wiedząc że masa jest porąbana (nowe słowo) zdecydowałem się walczyć w parterze tj od 500m do 750m. Dobrze że kłaki były dość gęsto i gdy jeden się kończył - ratował mnie drugi. W takich porąbanych noszeniach walczyłem od Wąbrzeźna przez Golub-Dobrzyń do Rypina. Nawet Ciechocinka za Wisłą nie udało mi się zaliczyć, tak było licho. Wiatr zniósł mnie w zerku na Płock i bardzo dobrze. Najpierw sprawdziłem na 8 kanale, że to naprawdę Płock nadaje i po kilku zdjęciach miasta i portu wylądowałem w gościnnym Aeroklubie Ziemi Mazowieckiej. Gdy tylko będziesz oczekiwał gościnnego przyjęcia - leć do Płocka, a nie pożałujesz. Pozdrawiam Wacek.


Załączniki:
Komentarz: Gościnni lotnicy takie widoki mają na co dzień
Płock nad Wisłą.jpg
Płock nad Wisłą.jpg [ 336.2 KiB | Przeglądane 12297 razy ]
Komentarz: Tyle mieści się w bagażnikach Jantara Std
Bagaż turysty z Jantara.jpg
Bagaż turysty z Jantara.jpg [ 510.55 KiB | Przeglądane 12297 razy ]
Komentarz: Dzisiaj nad Płockiem pilotka Anna wylatała na Puchatku warunkowe 5 godzin.
Płocki port o zachodzie.jpg
Płocki port o zachodzie.jpg [ 232.34 KiB | Przeglądane 12297 razy ]
Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 25 paź 2021, o 19:54 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Na Żarze jak zwykle jesienią
można długo polatać: nisko (żagiel), wysoko (fala) i daleko (przelot).
Oto zapisy ostatnich lotów na Żarze, bo na Żarze latają ostro
https://onlinecontest.org/olc-3.0/glidi ... c=&sp=2022
W zakładce "Info" jest barogramka IGC i widać kto latał
- na żaglu :
Maciek przez godzinę nisko nad zboczem Żaru https://onlinecontest.org/olc-3.0/glidi ... Id=8666473
- na fali :
Dariusz Kwiecień max. 5945 MSL https://onlinecontest.org/olc-3.0/glidi ... Id=8664934
Zbyszek Kunas tylko nieco wyżej max. 6116 MSL:https://onlinecontest.org/olc-3.0/gliding/flightinfo.html?dsId=8665723
Łukasz Kołodziej max. 4683 MSL
(widać gdzie myszkowali w poszukiwaniu pola noszeń falowych)
- a kto na przeloty:
Bogdan Dorożko DCP po Beskidzie Wyspowym, Gorcach w Pieniny jesienią 234km https://onlinecontest.org/olc-3.0/glidi ... Id=8667380

Pozdrawiam Wacek K


Załączniki:
Komentarz: Analiza zapisów IGC uczy taktyki
Hol w górach.jpg
Hol w górach.jpg [ 47.25 KiB | Przeglądane 11633 razy ]
Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Loty i przeloty
PostNapisane: 14 lis 2021, o 19:53 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 606
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Kolejny przelot falowy
Z Żaru można zrobić fascynujące przeloty falowe. Oto jeden przelot falowy 687 km Bogdana Dorożko z Olsztyna:
https://onlinecontest.org/olc-3.0/glidi ... Id=8669240
trzeba podziwiać i analizować dla podpatrzenia taktyki. Trzeba uczyć się od najlepszych i naśladować mistrzów wysokich przelotów (a mamy ich kilku), a Bogdan tego dnia tak dobrze poleciał. Zaczął od żagla na Magurce i po 20 minutach wymacał słabą falę nad Morzem (ale Żywieckim) chyba od Skrzycznego.
Przelot falowy to w przelotach najwyższa półka, zwłaszcza kombinowany falowo-żaglowy. Raz bardzo nisko drugi raz bardzo wysoko.
Ja bym się puścił na przelot tylko z napędem dolotowym.
Pozdrawiam
Wacek


Załączniki:
Komentarz: Poglądowy plan fali dla wiatrów południowych i zachodnich. Pośrednie kierunki wiatru to loteria wśród pól.
Pola falowe Żar.jpg
Pola falowe Żar.jpg [ 259.21 KiB | Przeglądane 10956 razy ]
Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group alveo

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL