Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 
  Drukuj

Duszenia
Autor Wiadomość
PostNapisane: 28 lip 2013, o 18:21 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 607
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
O noszeniach można pisać bez końca, ale przejdźmy na duszenia.
Dobry szybownik powinien umieć znajdować najsilniejsze noszenia w zasięgu jego szybowca, ale również powinien umieć omijać duszenia. O duszeniach związanych z typową pojedynczą chmurą już pisałem, to jest na zawietrznej chmury i krótkie, ale silne na czole. Tak ma typowa pojedyncza i duża chmura. Ponadto obszary duszeń zmieniają się co do zasięgu i lokalizacji w kolejnych fazach budowy i życia chmury kłębiastej. Są jednak też duszenia obszarowe, w których całymi kilometrami na przeskoku spadasz jak kamień. To jest groźne, bo możesz szybko zakończyć przelot w polu. Tak miał Darek gdy wracał z Borów przez Żuławy. Przez 25 km żadnej nadziei i wylądował gościnnie na znajomym prywatnym lądowisku. Ostatnio miałem taki dzień w Lesznie, gdy wartości duszeń były wyższe niż spotykanych noszeń. Byćmoże jest to związane ze zjawiskiem osiadania całej masy powietrza na dużym obszarze. Może też być wpływ Cb. który wysysa dużą masę ciepłego powietrza i wysyła je w górę. Na jego miejsce osiada powietrze chłodniejsze i cały obszar dusi. Ale dusi umiarkowanie. Skutek jednak może być taki, że wysokość noszeń znacznie spada. Taka sytuacja wystapiła na przelocie Gryźliny-Lisie, gdy obok Lubawy spadłem na 300m i przez pół godziny woziłem się w tym parterze, zanim wystąpiły warunki do przeskoku do Iławy. Jednak słabe noszenia były, chociaż tylko do 500m, po czym gasły. Sąsiednie płaskie chmurki były wysoko i poza zasięgiem, bo nie było połączenia z ogniskiem (bąbel oderwany od gruntu był krótkotrwały).
Natomiast w Lesznie na długim przeskoku miałem zjazd 3m/s po to, żeby złapać marne 2m/s czyli mniej w kominie niż w duszeniu. cdn W.


Ostatnio edytowano 23 gru 2015, o 11:56 przez wacław kokot, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Duszenia
PostNapisane: 28 lip 2013, o 18:40 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 607
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
Duszenia na dolocie a nawet w stożku dolotowym to jest koszmar. Człowiek myśli, że ma zasięg, a wcale go nie ma. Lusterko też nie jast wszechwiedzące i nie przewiduje duszeń nadzwyczajnych, a to powoduje, że w połowie dolotu lusterko zaczyna mówić gorzką prawdę - NIE DOLECISZ. Zasięg Pirata może w duszeniach wynosić 10. Czasami warto poczekać poza zasięgiem jakieś 15 minut do nawet godziny, żeby po trasie odbudowały się kominy i utworzyły pomost ratunkowy do domu. W naszych elbląskich warunkach rolę duszeń spełnia bryza, która też radykalnie skraca zasieg i tu czekanie się nie oplaca. Jednym ale trudnym wyjściem jest odlecenie do dużej wysokiej chmury i puścić się na dolot lub przeskok przez duszenia, ale z wysoka. Czasami, gdy pierwsze podejście nie wyjdzie - trzeba się szybko wrócić i ponowić próbę.
Obszar czystej od chmur "dziury" przez który trzeba przeskoczyć- czasami w ogóle nie dusi. Taki przypadek miałem nad Szymanami - gdy ja na Cobrze i Jarek na Puchaczu - zbliżyliśmy się do "wielkiej błękitnej dziury". Wykręciłem sufit, rozpędziłem do 140km/h w noszeniu i dawaj przez środek błękitu. Okazało się, że po kilkunastosekundowym silnym duszeniu opadanie wróciło do normy i tak było przez następne 20 km. Wyjątkowo szybko doleciałem do przeciwległych chmur, ale ryzyko było duże. Jarek przytomnie się wycofał, bo Puchacz jednak bardziej tonie. Przeważnie jednak w takiej dziurze jest "kibel" jak mawia mój kolega (to jak woda spada na wodospadzie). Wtedy trzeba obchodzić dziurę dookoła i to się opłaca, zwłaszcza gdy oblatuje się po lasach nawet ponad 30km.
Sposoby omijania duszeń opisał Jamaj - na konkurencjach KZS po Borach Tucholskich udawało mu się robić długie przeskoki po nawietrznych i nasłonecznych krawędziach lasów i nad długimi przecinkami leśnymi w środku lasu. Okazało się, że w tych miejscach było zmniejszone opadanie na długich odcinkach, które pozwalało lecieć Puchaczem po prostej. Również wieczorna końcówka dolotu z 500-ki wypadła mi po nawietrznej lasów między jeziorami, przy zmniejszonym opadaniu. To był przypadek, który zauważyłem dopiero po analizie lotu - mogłem przecież wpakować się na zawietrzną i zaliczyć duszenia na dolocie, co spowodowałoby szybkie zakończenie przelotu w polu. Wtedy nie zaplanowałem strategii wieczornego dolotu. Natomiast przy braku przygotowania takiej strategii przed lotem lub zmiany warunków na trasie - trzeba i należy podejmować szybkie decyzje odpowiednie do sytuacji.
cdn pozdrawim W


Ostatnio edytowano 23 gru 2015, o 12:31 przez wacław kokot, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Duszenia
PostNapisane: 11 gru 2013, o 00:37 
Offline

Dołączył(a): 27 mar 2011, o 22:24
Posty: 607
imię i nazwisko użytkownika: waclaw kokot
O duszeniach wielkopowierzchniowych już pisałem. To się zdarza gdy wystepuje osiadanie mas powietrza (wypełnianie niżu lub jego zatoki) albo w specyficznych warunkach tworzenia się lub nasuwania frontu ciepłego. I może się zdarzyć, że to zjawisko nie wystąpi w nocy, innego dnia, podczas deszczu, tylko właśnie w tej godzinie kiedy ja robię dolot wyliczony przez mądre lusterko. I podczas gdy miałem nadzieję , że dolecę lusterko znowu zaczyna mówić ci gorzką prawdę - NIE DOLECISZ. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak przypomnieć sobie jak się ląduje w polu, że ja naprawdę "dam radę" wylądować w każdych warunkach. Ale też, że z holówki wyczepiam nawet na 300m i czasem zabieram się do góry. Niestety stara zasada, że gdy dusi - to obok musi gdzieś nosić wtedy się nie sprawdza- bo wszędzie w promieniu 20km - dusi. Kilkukrotnie miałem przeskoki, gdzie przez 25km nie było śladu noszenia, nawet nad sprawdzonymi ogniskami. Bo w meteorologii znany jest układ starych mas powietrza o równowadze stałej przemieszanych przypadkowo, które dopiero silny front chłodny może odświeżyć i ujednolicić od gruntu aż do stratosfery. Wtedy trzeba uciekać do przodu po nawietrznej lasów i nasłonecznionych - obserwujac ptaki, dymy i inne szybowce, w nadziei, że coś mają. Tu przydaje się własne doświadczenie, albo podane kiedyś przez doświadczonych kolegów - cudu ratunkowego. Jest taki bezchmurny szlak z Leszna do Sławy po północnej stronie, który nosi do południa. Ja nabrałem się lecąc z uczniem - skoro jest szlak to poleciałem. No i szlak przestał pracować ok. 13tej i z powrotem miałem ciągłe duszenie -cudem doleciałem w parterze.
Miałem też duszenia większe od noszeń na przelocie 500. Wystartowałem z Lisich Kątów i pierwsze noszenia owszem 2,5m/s o 11-tej, ale duszenia po wyjściu z komina - całe 5m/s. Wtedy nauczyłem się rozpędzać do 140km/h w kominie i gnać przez duszenia. Niestety wariometr naszej Cobry na dużej prędkości nie chce odróżniać, kiedy dusi, a kiedy to prędkość robi swoje. Ale metoda działa i warto rozpędzać w noszeniu i pognać do przodu. Polecam na termice nadlotniskowej zamiast tłuc bezmyślnie resurs - poćwiczyć walkę z duszeniami. Generalnie nie lubię duszeń, bo to co stracę muszę potem mozolnie odrabiać. Tak miałem na fali w Jelonce - przez gapiostwo (nawet mając 4000m każde 200m też trzeba sobie cenić) i robienie fotek wpadłem w ciągłe duszenie 8m/s i stracone 1000m musiałem odrabiać w noszeniu na szczęście 3,5 m/s. Natomiast silne duszenia wykorzystuję do szybkiego zejścia do lądowania z fali albo z termiki po ucznia (zamiast wytracać wysokosć korkociągiem), bo wystarczy w krążeniu wycentrować duszenie.
Pozdrawiam Wacek


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group alveo

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL